Wednesday, December 1, 2010

Niezwykle Aromatyczne Pierniczki Serduszka Oczyszczające i Rozgrzewające (bezglutenowe i bezjajeczne)


Kolejny przepis, który zmodyfikowałam do potrzeb diety bezglutenowej (również bez jajek i mleka). Posłużyłam się oryginałem z doskanełego bloga kulinarnego, do którego niekiedy zaglądam po inspirację "Kwestia Smaku". Wszystkie "zastępniki" można oczywiście powymieniać na originalne składniki, ale bez tego pierniczki chyba nieco tracą swój super zdrowy profil... Smakują każdemu- przetestowałam na mężu, wykwintnym znawcy, oraz kolegach w pracy, nie chwaląc sie moim "bez...".  Szkopuł w tym, że dopóki nie zdradzę bez czego są moje wypieki, nikt nie ma z nimi problemu i podgryzają, a ja patrzę na to radośnie z wypiekami na twarzy. Osoby zaprzyjaźnione i tak wiedzą, z czego nie gotuję. Jedynie niektóre osobniki niekiedy zgłaszają zastrzeżenia z serii: "Bez jajek/mąki? Jak to? Bez smaku?" Proszę, i tu się większość z tych Państwa myli, gdyż smak tkwi w przyprawach, a doskonałą konsystencje można uzyskać naturalnymi zamiennikami.  Dlatego też przyprawę do piernika wytłukłam sama (tzn. wymościłam w moździeżu), a jako zastępnika jajka użyłam zmielonego siemienia lnianego rozpuszczonego w ciepłym mleku sojowym. Paleta możliwości niewyczrpana.  Przy degustacji eksplozja smaków w ustach zkonfudowała moje kubki. Chyba dałam za dużo piernikowej przyprawy...  To znaczy dałam na oko tyle, co w oryginalnym przepisie, ale moja domowej roboty mikstura okazała zaskakująco konkretna. Dodałam tylko łyżeczkę tegoż do wina grzanego, i czuć było aromat, oj było.  Można dodać, ile się chce, to kwestia smaku... 


Oto moja wersja: 

Składniki
2 szklanki mąki bezglutenwej (tym razem użyłam: 1 szkl. gluten free Odlums, 1/2 szklanki mąki sojowej, 1/4 mąki kukurydzianej, 1/4 skrobii ryżowej)
1 łyżka miodu
1 łyżka melasy (daje ten ciemny kolor i głęboki, aksamitny posmak)
1/2 szklanki brązowego cukru
2 łyżeczki sody, lub bezglutenowego proszku do pieczenia
1 łyżka margaryny/masła
1 łyżka oleju
1/2 szklanki mleka sojowego (podgrzanego)
1 łyżka zmielonego siemienia lnianego (lub zmielonych migdałów)

Na przyprawę do piernika

kawałek kory cynamonowej, lub 1 łyżeczka zmielonego cynamonu
2 gwiazdki anyżu
1 łyżeczka nasion kolendry
łyżeczka imbiru zmielonego
kilka ziaren: czrnego pieprzu, jałowca oraz ziela angielskiego
pół łyżeczki świeżo startej gałki muszkatułowej
ewentualnie: listek laurowy, cukier waniliowy

Najpierw starannie poznęcałam się na przyprawami i utarłam je wszystkie na proszek w moździeżu (co za zapach się wydobył spod kamiennego miażdżydła!!!). Następnie w robocie kuchennym wymieszałam wszystkie mąki dodając suche składniki, łącznie z przyprawą (mieszanie w robocie "na sucho" "dotlenia" mąkę i  z powodzeniem zastepuje oldschoolowe przesiewanie przez sito - w przypadku mąki bezglutenowej, konieczny manerw, gdyż inaczej robią sie nieładne grudki).
Dodałam miód i melasę, margarynę i olej, wymieszałam (tzn. robot wymieszał) powoli dolewając ciepłego mleka z mielonym lnem. Robot chwile pracował na niewysokich obrotach, aż ciato uzyskało gładką, jednolitą, acz nie za gęstą konsystencję, która pozwalała na łatwe przełożenie na stolnicę i rozwałkowanie.  Nadal ładnie pachniało... Z ciasta o grubosci ok. 10 mm wycinałam foremką serduszka i piekłam 20 min w piekarniku o temp. 190 stopni. Po wyciągnięciu pierniczków w domu pachniało tak apetycznie, ze postanowiłam znurzyć kły w kilku, zanim jeszcze wystygły...  Padał snieg, co w Irlandii  jest nietypowe, więc nie pozostało mi nic innego, jak poddać się Xmasowej atmosferze w Smakosferze...

Nieco później, jak przestygły udekorowałam je czekoladową polewą...  Sen Nocy Grudniowej...




No comments:

Post a Comment